Kategorie
Katecheza

29 – WIERZĘ W ŚWIĘTYCH OBCOWANIE (2)

 

Co ma wspólnego prawda o „świętych obcowaniu” z Eucharystią? Chodzi o to, aby odkryć jaka rzeczywista więź łączy wszystkich, którzy tworzą Kościół pielgrzymujący jeszcze po ziemi.

Pamiętamy o głębokim pragnieniu Jezusa, wyrażonym w pożegnalnej mowie w Wieczerniku, aby chrześcijanie miłowali się wzajemnie. Wiadomo, że ta miłość nie pojawi się w nas w sposób naturalny, bo przecież jesteśmy dotknięci zmazą grzechu pierworodnego. Jezus wiedział o tym i wypowiadając to pragnienie może sobie myślał: – Nie ograniczę się, aby im powiedzieć, że mają się wzajemnie miłować. Tyle razy mówiłem im już co mają czynić, a mimo to nie czynią tego. Pomogę im, aby się miłowali, a najlepszym tego sposobem jest dać im, poprzez jeden z moich Sakramentów, specjalną łaskę, by mogli to czynić. Tym sakramentem jest Najświętsza Eucharystia, która nie tylko pomaga nam kochać Pana Boga. Czasami wydaje się, że zapominamy, iż ona także nam pomaga, jeśli tę łaskę dobrze wykorzystamy, we wzajemnej miłości.

To bardzo logiczne, bo dzielić się tym samym pokarmem jest naturalnym znakiem przyjaźni. Wśród zwierząt tak się nie dzieje: jeśli dwóm królikom dasz liście sałaty, ten większy będzie się starał wziąć więcej i nie będzie miał żadnych wyrzutów sumienia. Być może coś podobnego dzieje się czasami z niektórymi ludźmi. Ale zawsze posiłek ludzi miał coś z rodzinnego spotkania. Choćby w dawniejszych czasach, gdy przy wspólnym stole brano jedzenie z tego samego naczynia stojącego na stole. Dla Jezusa wzorem takiego posiłku była Pascha żydowska: jeden baranek dla wszystkich domowników. Zawsze dla wszystkich wystarczało, nawet w czasach wielodzietnych rodzin. Dziś czymś takim dla nas jest wieczerza wigilijna.

Podczas tej niezapomnianej Uczty Paschalnej w Wieczerniku Jezus mógł sobie myśleć: „Moi przyjaciele będą mieli taką właśnie celebrację rodzinną. Ale nie będzie to tylko jednego dnia w roku, lecz każdego dnia przez cały rok. I nie będzie to wspólny posiłek dla jednych tu, a dla drugich w innym miejscu. Wszyscy moi przyjaciele będą należeć do jednej rodziny i będą mieli wspólną ucztę wzdłuż i wszerz całego świata i przez cały rok”. I tak ustanowił Najświętszą Eucharystię. I nie miał być to jeden z tych wspaniałych sakramentów, lecz szczególny Sakrament. Cudowna to rzecz, że kilka kropel wody, które nie wystarczą nawet do umycia twarzy, obmywa nas z wszystkich grzechów. To skutek sakramentu Chrztu. Wspaniałe, że jedna kropla oliwy, niewystarczająca by złagodzić ukąszenie komara, może dać człowiekowi siłę w ciężkiej chorobie i odwagę w spotkaniu ze śmiercią. To skutek sakramentu Namaszczenia Chorych. Reczy materialne tu się nie zmieniają: woda pozostaje wodą, a oliwa oliwą. Natomiast w Sakramencie Eucharystii Chleb i Wino nie są chlebem i winem sprzed konsekracji. Coś się wydarzyło, że stały się innymi rzeczywistościami. Dlatego ten Sakrament bardziej cudowny niż pozostałe.

Obecność Jezusa Chrystusa jest czymś dokładnie przeciwnym niż twoja obecność w lustrze. Kiedy czeszesz się przed lustrem, to osoba, która widzisz w lustrze posiada tę sam wygląd co ty, lecz nie jest realna. Jest to ciebie podobna, ale to nie jesteś ty. Kiedy patrzysz na Hostię w monstrancji widzisz coś, co nie ma wyglądu Jezusa Chrystusa, lecz ma Jego rzeczywistość. Nie jest podobne do Niego, ale Nim jest! Substancja, która jest pod tym, co widzimy, przestaje istnieć od momentu konsekracji. W jej miejsce jest obecność Jezusa Chrystusa. Kiedy spożywamy Komunię świętą, bezpośrednio, cieleśnie łączymy się z Nim. Dlaczego Jezus staje się pokarmem? Z wielu motywów. Aby miłość Boża w nas wzrastała. Byśmy byli bardziej odporni na pokusy świata, mieli siłę w walce z nimi, jak pokarm cielesny daje nam siłę w walce z chorobami. Lecz jest jeszcze jeden szczególny motyw, o którym często zapominamy. Przychodzi do mnie i do ciebie, abyśmy zdali sobie sprawę, że przyszedł do nas wszystkich. Jesteśmy więc wszyscy bardziej zjednoczeni. Jesteśmy złączeni z Nim, dlatego też i między sobą.

Złączeni nie dlatego, że w Eucharystii otrzymujemy dokładnie to samo, co inni obok nas. Nie to samo, lecz tę samą osobową rzeczywistość naszego Pana Jezusa Chrystusa. Nie dlatego, że ty jedną część Chrystusa, ktoś inny inną, a w sumie całość. Fakt, że podczas przeistoczenia substancja chleba i wina znikają, a w ich miejsce pojawia się rzeczywistość Jezusa Chrystusa sprawia, że stajemy się zjednoczeni: w jednej i tej samej Osobie naszego Zbawiciela. Nie zapominając, że Msza św. to również włączenie nas w jedyną ofiarę Jezusa na Krzyżu. A to nas prowadzi do tajemnicy Świętych Obcowania. Bo to nasze współofiarowanie jest czynnością wszystkich razem. Kapłan modli się na zakończenie Ofiarowania: Módlcie się, aby moją i waszą ofiarę przyjął Bóg Ojciec Wszechmogący. To zaś oznacza zaangażowanie we Mszę św. każdego: modlitwą, śpiewem, walką z rozproszeniami. Nie zapominając, że Msza św. jest Ofiarą całego Kościoła. Dlatego modlimy się za Papieża, naszego biskupa, pamiętamy o naszych bliskich zmarłych (czyściec). Ale również wspominamy świętych, abyśmy dostąpili tej samej chwały, w której uczestniczy np. św. Ojciec Pio.

Jezus jednoczy każdego nas ze sobą w Sakramencie Eucharystii. Jednoczy nas z miłością, której szczytem była ofiara Krzyża. Jakże ważne jest dla każdego z nas byśmy nie zapomnieli o swojej niezbywalnej odpowiedzialności: jedność mojej rodziny czy parafii zależy od mojej osobistej jedności z Chrystusem Eucharystycznym.